wtorek, 21 czerwca 2011

zielono mi...

Przed momentem z przerażeniem spojrzałam na datę ostatniego posta - 5 maj - ale wstyd....
Mimo tak długiej nieobecności w sieci bynajmniej nie był to czas zmarnowany. Czytałam, gotowałam, myślałam i wypróbowywałam nowe bądź ulepszone przepisy, niestety młoda (w czwartek skończy już 6 miesięcy!) skutecznie mnie od fotografowania i opisywania dań odciągała.
Był to także czas przekopywania się przez zasoby netu, domowej biblioteczki i zalegającej prasy w poszukiwaniu mądrych wskazówek dotyczących żywienia niemowląt (na etapie rozszerzania diety). Mój problem polega na tym że z różnych względów (przekonania, finanse) postanowiłam większość posiłków dla młodej przyrządzać sama, a słoiczków używać w sytuacjach awaryjnych lub np w podróży. I tu zaczynają się schody, bo nie mogę się doszukać jakiejś pozycji jasno informującej co, z czym i kiedy. Dlatego oparłam się na książce "Pierwszy rok życia dziecka", chociaż dotyczy ona bardziej amerykańskich realiów - np wprowadzanie glutenu odbywa się tam znacznie później niż u nas. U nas zaleca się ekspozycję na gluten już od 5 miesiąca, to ma podobno zmniejszyć znacznie ryzyko pojawienia się celiakii. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.
Wracając do nieszczęsnych słoiczków, bardzo mnie zdziwiły takie dodatki jak: skrobia kukurydziana, ryżowa a nawet pszenna bezglutenowa!, grysik ryżowy, sok z koncentratu w deserkach które powinny się składać z samych owoców. W obiadkach po 5 miesiącu często są również powyższe dodatki w połączeniu z mlekiem modyfikowanym i tu niestety nie mam zaufania nawet do producenta, którego mleko pije moje dziecko. Reasumując każda próba zakupienia gotowych dań okupiona jest czytaniem składu na każdym słoiczku - ponieważ dla utrudnienia u jednego producenta deser np z gruszki, zawiera gruszkę i witaminę C, a u drugiego zawiera tylko 50% owocu, a reszta to sok gruszkowy,grysik i skrobia ryżowa. Żeby nie zwariować przyjęłam zasadę, że kupuję tylko te słoiczki w których jest tylko to co sama bym dodała przygotowując takie danie.
I właśnie na takich rozmyślaniach oraz na wcielaniu ich w czyn zleciało mi kilka ostatnich tygodni.
Na pocieszenie foto z warzywnych grządek na działce rodziców mojego męża. Już się nie mogę doczekać aż będzie można te pyszności skonsumować:)

2 komentarze:

  1. Cześć Aga:-) A propos żywienia małych dzieci, czy znasz może tę książeczkę?

    http://www.amazon.co.uk/Annabel-Karmels-Complete-Toddler-Planner/dp/0091924855/ref=sr_1_1?s=books&ie=UTF8&qid=1312796022&sr=1-1

    Tez mam male dzieci (4 lata i 2 miesiące), pierwsze jadło przede wszystkim słoiczkowe dania, nie chcę tak samo z drugim i zaopatrzyłam się w tę pozycję. Podobno to hit w UK, wygląda obiecująco i na bardzo pomocną lekturę. :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jagoda, dzięki za podpowiedź! Nie znam tej pozycji, ale spróbuję się jej przyjrzeć.
    Moja córka ma aktualnie 8 miesięcy i słoiczkowych obiadków nie chce jeść prawie wcale, z domowymi jest lepiej. Czy są tam przepisy na dania dla dzieci poniżej roku?

    OdpowiedzUsuń